BLOG

zdjęcie z wpisu

Kilka super filmów na jesienny seans

Kulturowo to & owo

Kilka super filmów na jesienny seans

Było o polecanych jesiennych płytach, pora na wpis dla kinomanów – na co warto się wybrać jesienią do kina? Na ekranach są teraz cztery filmy, które szczególnie mocno polecam! Co ciekawe, aż trzy pozycje są polskie lub koprodukcji polskiej – i to rodzime kino naprawdę na światowym poziomie.

Boże Ciało

Widziałam ten film – jak i dwa kolejne – przed premierą na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, na którym jestem co roku (kolejny plus mieszkania w pięknej Gdyni!). Zrobił na mnie ogromne wrażenie, dosłownie z serii tych wbicia w fotel. I to bez użycia efektów specjalnych czy spektakularnych scen. To skromny, cichy film, który jest zrobiony tak doskonale, że zostawia widza z natłokiem refleksji, myśli, a do tego wzrusza i bawi na przemian. Nie spodziewałam się takich emocji i tak genialnie poprowadzonej historii po opisie filmu – młody chłopak z poprawczaka udaje księdza. Brzmi jak początek komedii omyłek. Komasa jednak zrobił z tego film o „czymś”, a raczej o wielu rzeczach – o niedopasowanie do społeczeństw, o szukaniu drugiej szansy, polskiej wsi, roli kościoła w jej życiu, przebaczaniu, zawiści, hipokryzji, ale przede wszystkim o tym, jak odpowiednie okoliczności potrafią wyciągnąć to, co najlepsze z człowieka, albo wręcz przeciwnie – to, co najgorsze. Głęboki na wielu poziomach. A do tego świetnie zagrany – Bartosz Bielenia to okrycie! Jest przekonujący i jako łobuz z poprawczaka, i jako ksiądz pełen zrozumienia, a jego oczach ciągle kryje się pewna tajemniczość, a mimo to wierzy się bezgranicznie w jego autentyczność.

Ukryta gra

To z kolei film dla rozrywki, ale takiej na najwyższym poziomie. Świetnie zrobiony thriller szpiegowski z zimną wojną w tle, rozgrywający się praktycznie cały czas w murach Pałacu Kultury i Nauki – ten budynek jest niejako kolejnym bohaterem filmu i nawet jeśli ktoś go nie cierpi, to z pewnością po seansie spojrzy na niego inaczej. Aktorstwo jest tu pierwszej klasy, zwłaszcza po polskiej stronie, czyli Robert Więckiewicz, bo występują też tu zagraniczni aktorzy – w tym gwiazda Hollywood Bill Pullman. Amerykanin początkowo gra stonowanie, ale pod koniec pokazuje swój kunszt, kiedy sytuacja naprawdę wymyka się na ekranie spod kontroli. Doskonała zabawa, ale nie tylko – to też film z przesłaniem, który twórcy przemycają na koniec. Film-deklaracja przeciw broni nuklearnej. Rzeczywiście myśląc o tym, jak blisko było do wojny jądrowej w czasach kryzysu kubańskiego, o którym właśnie film opowiada, i jak podobnie blisko jest teraz, to włos się jeży na głowie…

Obywatel Jones

Agnieszka Holland rzadko zawodzi i nie inaczej jest w przypadku jej najnowszego filmu. To bardzo sprawnie zrobiona opowieść o dziennikarzu, który jako pierwszy odkrył prawdę o Wielkim Głodzie na Ukrainie, ale nikt nie chciał mu uwierzyć. Poruszający film, zwłaszcza w scenach pokazywania Wielkiego Głodu. Jednak Holland chciała na tym przykładzie pokazać, jak to polityka rządzi światem – a także media dość niechlubnie tu przedstawione – i niszczy jednostki, a nawet miliony jednostek, jeśli tylko stoją im one na drodze realizacji celów. Przez lata Zachód o Wielkim Głodzie nie słyszał, bo po prostu nie chciał słyszeć – tak było wygodniej. Jeden prawy obywatel Jones nic nie mógł tu zdziałać, a nawet gdyby były ich setki, także wątpliwe, czy coś by to zmieniło. Film nawiązuje mocno w przeplatających główny wątek scenach do Folwarku zwierzęcego George’a Orwella. Zarówno książka, jak i tematy ukazane w Obywatelu Jonesie, pomimo iż niewspółczesne, to są bardzo, bardzo aktualne. I to taka smutna refleksja, z którą opuszcza się kino. Smutna, ale jakże mądra i bardzo potrzebna.

Parasite

Totalne zaskoczenie, czyli koreański trochę dramat, trochę thriller, trochę komedia, trochę film zaangażowany społecznie. Mikstura gatunków i stylów, ale tak wprawnie zmieszana, że nawet się tego nie zauważa. Genialne zwroty akcji, doskonała historia i scenariusz. Aby nie zepsuć seansu, nie za wiele można odkryć, może poza tym, że pewna biedna rodzina przez przypadek wkręca się do pracy u bogaczy…Porównanie tych różnych światów i klas społecznych jest tu główną kanwą opowieści, ale koreański reżyser nie stawia ani prostych pytań ani odpowiedzi. Zacierają się bowiem w pewnym momencie granice tego, kto jest dobry, a kto zły w tej grze, kto zasługuje na współczucie, a kto nie. Na koniec samemu się nie wie, co o tym wszystkim myśleć, ale myśli się nieustannie po wyjściu z kina. Ja po tym poznaje geniusz filmu – jeśli zostawia mnie z jakąś refleksją na dłużej.